1) Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu
Ogrójec to potwierdzenie zdumiewającej prawdy, że dla Boga nasz los jest ważniejszy niż Jego własny. W Ogrójcu dokonuje się dramatyczny dialog Syna z Ojcem. Jezus jest świadomy, ze tej wieczoru jeden z Jego uczniów Go zdradzi i że On sam zostanie wydany w ręce grzeszników. Jest świadomy, że może po raz kolejny przejść obok tych, którzy czyhają na Jego życie i oddalić się od nich tak, jak to czynił w przeszłości, gdy chcieli Go kamienować lub gdy usiłowali strącić Go ze skał. Jednak gdyby się wycofał, wtedy ludzie mogliby nie uwierzyć, że pokochał ich do końca. Jezus nie chce cierpieć, ale jeszcze bardziej pragnie, by miłość Boga do człowieka stała się dla wszystkie oczywista. Stąd wewnętrzna walka, w której miłość do ludzi okazuje się silniejsza niż lęk o własne życie.
Jakże bliski jest nam Jezus z Ogrójca: opuszczony przez swoich uczniów, przerażony perspektywą niezasłużonej i okrutnej śmierci, oblany krwawym potem w obliczu dramatycznego lęku, zdradzony pocałunkiem jednego z Apostołów. Oto los, jaki człowiek zgotował swemu Bogu i Zbawicielowi. W jakimś stopniu codziennie każdy z nas przeżywa swój własny Ogrójec, swój własny strach i lęk, poczucie osamotnienia i bezradności. W Ogrójcu Jezus upewnia nas, upewnia mnie osobiście, że kochać Boga, to ufać Mu także wtedy, gdy nie rozumiem Jego woli, gdy jestem okrutnie krzywdzony przez ludzi czy gdy ogarnia mnie bolesne poczucie samotności i niepokoju. Kochać Boga, to mówić: Boże, oddal ode mnie te trudne chwile i te bolesne sytuacje, jednak nie moja, ale Twoja wola niech się stanie, gdyż Ty zawsze mnie rozumiesz i kochasz.
W chwili ciszy zastanowię się:
- Na ile potrafię kochać Boga i ludzi także w godzinie krzywdy, opuszczenia przez najbliższych i własnej bezsilności?
- Czy moja miłość do Boga jest na tyle silna, że potrafię zaufać Mu w każdej sytuacji?
- Czy w każdym położeniu potrafię zawierzyć Bogu moich bliskich i los mojej rodziny?
2) Biczowanie Pana Jezusa
Biczowanie Jezusa to przejaw „politycznej” poprawności sprzed dwóch tysięcy lat. Postawa Piłata wobec Jezusa świadczy o tym, jak mały i okrutny potrafi być człowiek, który za każdą cenę troszczy się o własną karierę. W obliczu takiego człowieka Jezus milczy. Nie broni się, gdyż wie, że niesprawiedliwy wyrok już zapadł. Wie też, że On sam nie wycofa swojej miłości do tych, którzy Go prześladują, bo nie kochają. Tak zdecydował w Ogrójcu, gdzie rozmawiał z Ojcem. Jezus nie cofa swojej miłości także wtedy, gdy okazuje się, że tłum woli chronić raczej przestępcę niż Tego, który go kocha i który mówi mu prawdę.
Jezus, który przeszedł przez ziemię wszystkim dobrze czyniąc, zostaje odrzucony przez własny naród. On jednak nie opuszcza tych, do których posłał Go Ojciec. Zdradzony i wydany na śmierć postanawia zawrzeć nowe, wieczne przymierze z tymi wszystkimi, którzy uwierzą w Jego miłość i którzy przyjmą Jego Ewangelię.
W obliczu biczowanego Jezusa zapytam siebie:
- Czy stać mnie na miłość, która zło zwycięża dobrem, która kocha nawet nieprzyjaciół, przebacza i pozostaje wierna w każdej sytuacji?
- Czy i w jaki sposób pomagam moim bliskim, by także oni coraz bardziej zachwycali się miłością Boga do każdego człowieka?
3) Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa
Najpierw arcykapłani uznali Jezusa winnym śmierci, a własny naród wydał Go okupantowi, teraz żołnierze znęcają się nad Nim, wyszydzają Go i poniżają. Nakładają Mu koronę cierniową, opluwają Go, biją trzciną po głowie. Już w Ogrójcu Jezus wiedział, że ludzie zgotują Mu taki właśnie los. I już tam zgodził się zapłacić za nasze zbawienie tę niezwykłą cenę cierpienia i upokorzenia, którą trudno nam sobie nawet wyobrazić. Czy Bóg mógł uczynić jeszcze coś więcej z miłości do człowieka? Czy w obliczu tej ceny, jaką płaci za miłość wobec grzeszników, możemy odpowiedzieć inaczej, jak tylko miłością i wdzięcznością?
W scenie ukoronowania cierniem i wyszydzenia raz jeszcze przekonujemy się, że miarą miłości Boga do człowieka jest miłość bez miary. Największy ból na tej ziemi przeżywają ci, którzy są krzywdzeni przez swoich najbliższych w rodzinie. Małżonkowie, którzy przysięgali sobie i swoim dzieciom wierną i czułą miłość w każdej sytuacji, gdy przestają ją okazywać, już wtedy zaczynają łamać swoją przysięgę i zadawać bliskim cierpienie, nie zaś dopiero wówczas, gdy stosują wobec nich przemoc.
W chwili ciszy zastanowię się:
- Czy stać mnie na przyjęcie prześladowania i wyszydzenia ze względu na Jezusa i Jego Ewangelię?
- Czy trwanie w miłości do Boga i człowieka jest dla mnie ważniejsze niż obrona przed cierpieniem i wyszydzeniem?
- Czy postępuję w taki sposób, by moi bliscy w rodzinie czuli się kochani i by moja obecność przynosiła im radość?
4) Droga Krzyżowa Pana Jezusa
Bóg zbawia nas przez to, że nas kocha i uczy kochać. Ale także przez to, że widzimy cenę, jaką płaci za miłość wobec każdego z nas. Oto teraz cierpienie Jezusa zbliża się do kulminacyjnego momentu. Rozpoczyna się droga krzyżowa, droga w kierunku Golgoty.
Nie znaczy to jednak, że chrześcijaństwo jest religią cierpienia czy cierpiętnictwa. Przeciwnie, Chrystus przyszedł, by nasza radość była pełna, a nie po to, by nam zsyłać krzyże i cierpienia (por. J 15, 11). Bóg nie zsyła nam niczego poza swoim Synem, który jest miłością i prawdą. Chrystus zachęca nas, by wziąć na siebie swój, ale nie Jego krzyż! Krzyże przez nas dźwigane to krzyże, które w naszej słabości i grzeszności sami sobie nakładamy albo które nakładają na nas inni ludzie.
Chrystus przyjął na siebie to, czego Bóg nie stworzył – grzech, cierpienie i śmierć – aby nas z tego uwolnić. Syn Boży przychodzi, by wyzwolić nas od tych krzyży, które można przezwyciężyć i aby pomagać nam w cierpliwym niesieniu tych krzyży, od których na razie nie jesteśmy się w stanie uwolnić. Za każdym razem, gdy kierujemy się miłością Chrystusa, uwalniamy siebie i innych od dźwigania krzyża albo sprawiamy, że nasz osobisty krzyż czy krzyż, który dźwiga drugi człowiek, staje się lżejszy.
W chwili ciszy zapylam siebie:
- Czy mam świadomość tego, że nawet droga krzyżowa nie przestaje być dla mnie drogą błogosławieństwa, jeśli tylko trwam w Bożej prawdzie i miłości?
- Czy kocham moich bliskich także wtedy, gdy nie potrafią pokochać mnie ani nawet samych siebie?
5) Śmierć Pana Jezusa na krzyżu
Gdy umiera ktoś z naszych bliskich, w sposób osobisty i bardzo dotkliwy przekonujemy się, jak niewyobrażalnie bolesna jest śmierć, jak wiele niesie ze sobą pytań i lęku, bólu i buntu, jak bardzo wystawia na próbę naszą wiarę, nadzieję i miłość. W obliczu śmierci tych, których najbardziej kochamy, doświadczamy ogromnego cierpienia z powodu rozstania i tęsknoty. Jakże niezwykła i zdumiewająca jest miłość Boga do człowieka, skoro Syn Boży nie cofnął się nawet przed taką ostateczną próbą miłości, jaką było poddanie się władzy śmierci!
Jakże jest nam bliski Syn Boży, który na krzyżu wykrzykuje: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mt 27, 46). A jednocześnie jakże bardzo zdumiewa nas swoim zaufaniem do Boga Ojca: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23, 46). Bóg, który jest miłością, pozostaje nie tylko silniejszy od grzechu i cierpienia, pozostaje też silniejszy od śmierci. On jest Bogiem żyjących, a nie umarłych. To właśnie On wyprowadza człowieka z grobu śmierci, rozpaczy czy zapomnienia. Nawet w ludzkiej naturze Bóg nie boi się śmierci. Kto kocha, jest silniejszy od śmierci, a śmierć nic ma już nad nim władzy. Miłość jest bowiem śmiercią śmierci.
W chwili ciszy zapytam siebie:
- Czy nawet w obliczu śmierci kogoś z moich bliskich, a także w obliczu perspektywy mojej własnej śmierci potrafię zaufać Bogu, który żyje i kocha?
- Czy dla moich bliskich jestem człowiekiem, który nie lęka się końca doczesności i który już teraz cieszy się perspektywą wiecznego spotkania twarzą w twarz z Bogiem?
» Wszystkie rozważania różańcowe
Jeśli chcesz dokładniej zgłębić temat różańca, warto przeczytać:
- » Jak odmawiać różaniec? (W obrazkach i krok po kroku)
- » 5 Największych cudów różańcowych w historii
- » Dlaczego Warto Odmawiać Różaniec? – Św. Ludwik De Montfort
__________
Źródło: Modlitwa różańcowa dla rodzin