Kim była ta wielka święta, która przez wielu nazywana jest patronką spraw niemożliwych? Jaka była jej droga do świętości, z czym musiała się zmagać i co sprawiło, że stała się świętą rozpoznawalną na całym świecie do której zwracają się rzesze ludzi? (najważniejsze modlitwy do św. Rity znajdziemy tutaj)
Miejsce urodzenia i klimat epoki
Św. Rita należy do najbardziej popularnych świętych na świecie. Według podania miała być dzieckiem wymodlonym przez pobożnych rodziców. Na chrzcie otrzymała imię Małgorzata, a Rita jest jego zdrobnieniem. Inne źródła podają, że Rita (Ryta) to imię otrzymane w zakonie. Podaje się, że Rita urodziła się w 1381, a zmarła w 1457 roku, lecz dane te są niepewne (według różnych źródeł rozbieżności mogą sięgać nawet około dziesięciu lat naprzód lub wstecz).
Mogła być przeciętną albo nawet złą chrześcijanką, znużoną nadmiarem cierpienia i zbuntowaną. Tymczasem była świętą (A. Trape)
Tak czy inaczej, można uznać, że w jej czasach żywe było dziedzictwo świętej Katarzyny ze Sieny (która zmarła rok przed narodzinami Rity). Kościół, mimo że uporał się z dramatem awiniońskiego wygnania papieża, popadł w tragiczną Schizmę Zachodnią, przezwyciężoną dopiero w roku 1417 (kiedy Rita już od paru lat przebywała w klasztorze). Mieszkańcy Cascii żyli jednak z dala od centrum wydarzeń historycznych i wielkich przewrotów, które miały znaczący wpływ na losy Kościoła. Z całą pewnością wiadomo, że Rita przynależała do sfery mieszczańskiej, można więc przypuszczać, że otrzymała stosowne na owe czasy wykształcenie. [Inne źródła mówią, że Rita urodziła się w niewielkiej wiosce Rocca Porena niedaleko Cascii, jej rodzice mogli więc przynależeć do warstwy chłopskiej. W różnych źródłach można też znaleźć rozbieżne informacje o ich zamożności i o edukacji ich córki. Niektóre z nich podają, że to właśnie rodzice nauczyli ją czytać i pisać, inne zaś – że Rita była niepiśmienna] Niektóre podania mówią, że przyszła na świat jako dziecko niemłodych już rodziców, a jej narodzinom towarzyszyły nadzwyczajne znaki.
Najbardziej znane i udokumentowane jest opowiadanie o roju pszczół, które obsiadły usta nowo narodzonej dziewczynki, jakby właśnie tam chciały złożyć miód, i ani jedna nie użądliła dziecka. Dawne kroniki podają też, że już w dzieciństwie Rita „odznaczała się wyjątkową niewinnością i wrażliwością serca oraz wielkim pragnieniem najściślejszego złączenia z Bogiem”.
W 1457 roku pewien notariusz (ówczesna Cascia była miastem notariuszy, skrupulatnie dokumentujących wszystko i nadzorujących każdy akt publiczny) odnotował jedenaście cudów, jakie w tym jednym roku dokonały się za wstawiennictwem Świętej. Podczas procesu kanonicznego w 1626 roku przejrzano dwieście szesnaście starodawnych tabliczek wotywnych i bardzo dokładnie przeanalizowano zapisy na stu ośmiu z nich: wszystkie zaświadczały o cudach i łaskach otrzymanych za jej wstawiennictwem. Również w naszych czasach z całego świata napływają wieści o łaskach wypraszanych przez jej pośrednictwo, a ich lista jest niewiarygodnie długa.
Duchowość tamtej epoki
Klimat duchowy tamtej epoki może ukazać pewna niewielka książeczka, która w tamtych czasach cieszyła się wielkim powodzeniem, jako duchowy przewodnik pomocny w dobrym przygotowaniu do spowiedzi: „Reguły dla wybranych dusz pobożnych”. Dla nas najbardziej interesujące mogłoby być poznanie najczęściej wymienianych grzechów: uczynków, z których należało się spowiadać, i postaw, na które trzeba było zwracać szczególną uwagę. Jeden z rozdziałów, dla przykładu, mówi o kobiecej próżności. Czytając ten tekst, możemy się przekonać, z jakimi grzechami i pokusami miały walczyć dziewczęta w wieku Rity – która, jak nam wiadomo, żywiła „wielkie pragnienie jak najściślejszego złączenia z Bogiem”. Według tejże książeczki, dziewczyna pragnąca przystąpić do spowiedzi powinna zadać sobie takie oto pytania:
- Czy wybieliłaś swe włosy albo też pokarbowałaś je nad oczami, albo umyłaś je w wodzie z dodatkiem jakowejś mikstury, albo wystawiałaś się na słońce z włosami rozpuszczonymi na plecach dla dodania im urody?
- Czy nosiłaś na głowie diadem z pereł lub innych świecideł albo jedwabne frędzle czy kwiatowe girlandy, albo welony z najcieńszego barwionego jedwabiu bądź lnu? (…)
- Czy szłaś na Mszę, na naukę albo też na nabożeństwo pokutne nie przez wzgląd na miłość Boga ani z pobożności, ani dla przebłagania za swe grzechy, lecz bardziej dla przyglądania się i dla pokazywania się innym, by mówili: jakaż to piękna istota?
- Czy kiedy przywdziewasz nową suknię, doznajesz wielkiego pocieszenia i zadowolenia, tak iż dusza twa nie tylko za dnia, lecz i nocą rozmyśla o tym z utęsknieniem, a o szatę swej duszy dbasz niewiele albo nie dbasz wcale?
Biografowie dodają, że kiedy jej rodzice nalegali, by ubierała się stosownie do ich pozycji i stanu, odpowiadała, że „i stan jej, i pozycja są dla niej niczym innym, jak tylko służbą Jezusowi Chrystusowi Ukrzyżowanemu, który umarł za nią”.
Przełom w życiu duchowym
Jeden z tekstów szczęśliwie zachowanych do naszych czasów wyjaśnia, co mogło sprawić, że młoda dziewczyna poczuła się tak mocno, nieodparcie przyciągnięta ku tajemnicom wiary, które dla wielu jej przyjaciółek pozostawały jedynie niejasną, zamgloną ideą. Będąc razu pewnego na Mszy świętej, ta nasza święta Rita z Cascii w kościele wielebnych Matek od świętej Marii Magdaleny uczuła, jakby wryły się w jej umysł te oto święte słowa: „Ja jestem Drogą i Prawdą, i Życiem” i tak pilnie je rozważała, że od tamtej godziny zaczęła najżarliwiej miłować tegoż Jezusa i służyć Mu i odtąd słusznym zdało się jej, że nie może już mówić prawdy inaczej, jak tylko mówiąc o Nim, nie może już żyć bez Niego, poruszać się bez Niego ani uczynić żadnego dobrego dzieła bez Niego. Dlatego obejmowała i przyciskała mocno do siebie swego najsłodszego Jezusa.
Tak zatem rozpoczynała się duchowa przygoda Rity: poprzez cud „Słowa”, Ewangelii wysłuchanej w całej jej głębi, by odtąd to Słowo wcielać w życie, oddając Mu w ofierze swoje własne ciało.
Wola rodziców
Wydaje się niemal oczywiste, że w takim stanie ducha dziewczyna będzie pragnęła poświęcić się Bogu, pozostać w tym samym klasztorze, w którym usłyszała to decydujące i fascynujące Słowo. Lecz wola jej rodziców będzie inna, ona zaś, także w myśl obowiązującego w Cascii prawa, będzie musiała się jej podporządkować. Dlatego zgodzi się na poślubienie mężczyzny, którego wybrała dla niej rodzina.
Sytuacja społeczna w jakiej wzrastała św. Rita
Dokument z tamtych czasów opisuje miasto jako „krainę antagonizmów i porachunków”, gdzie nie ustawały konflikty pomiędzy gibelinami a gwelfami, poczynania szlachty i mieszczaństwa wywoływały sprzeciw ludu, zatargi i waśnie pomiędzy rodzinami wiodły do zemsty, wszystko to zaś pociągało za sobą społeczne bunty, walki z okolicznymi wioskami, boje między ugrupowaniami, a nawet zbrodnie polityczne. Co gorsza, każda przemoc rozlewała się szeroko niczym plama oleju na wodzie, jeden gwałt przeradzał się w cały łańcuch zbrodni; nienawiść podsycana przez całe pokolenia rozszerzała się także na wchodzących do rodziny, krew wołała o krew: zemsta mogła dosięgnąć każdego nawet po upływie dziesięcioleci.
Problem był na tyle poważny, a nienawiść tak zakorzeniona w społecznej świadomości, że statut miejski przewidywał ciężkie kary dla tych, którzy publicznie wymieniliby imię zabitego krewnego „aż do czwartego pokolenia”.
Gdy chodziło o kobietę albo o honor, zazdrość wiodła do czynów tak absurdalnych i do tak okrutnej zemsty, że nawet ojcowie musieli bardzo uważać, w jaki sposób pozdrawiali swe zamężne córki, mijając je na ulicy.
Kiedy doszło do jakiejś zniewagi i polała się krew, sprawy musiały przybrać dalszy obrót. Rozwiązania były dwa: albo proces publiczny, który jeszcze podsycał i wzmagał nienawiść, albo mediacja przez rozjemców, którzy stali się w owych czasach niemal instytucją. W celu uniknięcia procesu i pominięcia drogi sądowej, rozjemcy usiłowali nakłonić zwaśnione strony do podpisania ugody, sporządzając dokument publiczny, którego ważność zatwierdzano na mocy prawa cywilnego. Niekiedy potrzeba było wielu lat, by doprowadzić do ugody. W przypadkach zabójstwa ugodę utrzymywano w tajemnicy, aby winni nie dostali się w ręce sprawiedliwości, sprawę natomiast ujawniano, jeśli podpisana umowa rozjemcza została złamana. Nierzadko bowiem owo „zawieszenie broni” było jedynie posunięciem strategicznym, dla zyskania czasu na zebranie sił do skutecznej pomsty i zgładzenia z powierzchni ziemi nie tylko wroga, lecz również jego potomków, tak by karę poniósł „cały jego ród”.
Poczyniliśmy tych kilka spostrzeżeń tytułem wprowadzenia, które uznaliśmy za konieczne, aby poznać bliżej Ritę już nie tylko jako zwykłą młodą chrześcijankę z wielkim potencjałem duchowym, ani nawet młodą mężatkę zmagającą się z troskami trudnego pożycia małżeńskiego, lecz jako żonę i matkę podobną do tak wielu dzisiejszych kobiet, przeżywających rodzinne dramaty na skutek okrutnych zbrodni, których ofiarą padli ich mężowie.
Kim i jaki był mąż św. Rity?
Niektóre źródła wskazywałyby, że wydano ją za młodzieńca o bardzo szorstkim usposobieniu, w niektórych opisywano go wręcz jako okrutnika. W dokumentach z procesu kanonizacyjnego można doszukiwać się potwierdzenia tej drugiej opinii, użyto bowiem sformułowania, w którym gra słów sugeruje, że było to „bardziej męczeństwo niż małżeństwo”. [zestawiono tu podobnie brzmiące słowa: martirio („męczeństwo” ) i marito („mąż”).]
Jednak można przypuszczać, że rację ma raczej bardziej powściągliwy kronikarz, opisujący męża Rity jako „młodzieńca dobrodusznego, lecz zranionego”, z natury dobrego, lecz mającego za sobą jakieś bolesne doświadczenie, które sprawiło, że stał się arogancki i krnąbrny.
Prawdopodobnie w roku 1401 mąż Rity, Paolo Mancini, został zamordowany. Nie wiadomo, czy zginął wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, czy poniósł śmierć w zamieszkach, jakie wybuchły właśnie w owym roku podczas buntu ludu. Pewne jest, że nad rodziną zawisło widmo zemsty, której musieli dokonać krewni zabitego, a konkretnie dwaj jego synowie (prawdopodobnie bliźnięta, źródła mówią bowiem, że mieli wówczas po czternaście lat).
Dla Rity był to ciężar trudny do udźwignięcia: ból po stracie męża – a warto zaznaczyć, że zdołała odmienić jego trudny charakter, tak iż stał się człowiekiem łagodnym i czułym – i przerażająca wizja tego, jaki los czeka jej synów.
W dawnej biografii można wyczytać, że Rita „modliła się do Boga w intencji zabójcy, posłuszna Bożym nakazom, mając w pamięci przykład swego Pana, który wisząc na krzyżu, przebaczył swym zabójcom; i więcej nawet: prosiła i błagała swych synów, aby i oni przebaczyli i odpuścili zniewagę dla miłości Boga”.
Sytuacja po śmierci męża
Rzeczywiście śmierć męża, choć tak tragiczna, nie była największym strapieniem Rity: zbyt dobrze znała ona swą ziemię rodzinną i ludzi, pośród których żyta. Wiedziała, że rozpoczęła się krwawa historia odwetu, którego ludzka siła nie mogła powstrzymać: nakłonienie synów, by przebaczyli zabójcy, było już nie tylko trudne, lecz wręcz niemożliwe w środowisku, w którym przynaglano do zemsty i żądano jej niemal jak okupu. Rodziny skoligacone z zabitym (a wiadomo, że ród Mancinich był liczny) wyczekująco spoglądały na tych dwóch chłopców, którzy w ich mniemaniu byli już na tyle dorośli, by wypełnić swą powinność: krew wołała o krew i nie można byto się od tego uchylić.
Odtąd ich przeznaczeniem była przemoc: najpierw trzeba było się jej dopuścić, a później samemu jej doznać. Jeśliby zaś i oni w końcu nie zostali zabici w tym nieprzerwanym łańcuchu zemsty, pozostaliby mścicielami, dla których miejski statut przewidywał karę śmierci. W najlepszym razie musieliby uciec z miasta i żyć na wygnaniu, jako banici, z dala od swej matki.
Kronikarz opowiada, że Rita „niezwłocznie ukryła zakrwawioną koszulę męża, aby na jej widok synowie nie wyruszyli natychmiast, by pomścić śmierć ojca” i „poświęciła się z nadzwyczajną dobrocią łagodzeniu ich dusz i przysposobieniu ich nie tylko do zapomnienia o zbrodni, ale i do jej przebaczenia”.
Było to tak, jakby miała już przed sobą dwóch umarłych: nie tylko duchowo i moralnie, gdyż ich młodość została zatruta jadem nienawiści, lecz również fizycznie, ponieważ ich los był przesądzony. Możliwe, że chłopcy próbowali już spełnić swą tragiczną powinność.
W łacińskim hymnie liturgicznym, zatytułowanym Witaj, Rito szczodrobliwa, wzorowanym na Stabat Mater, można odczytać ukrytą aluzję o prawdziwym niebezpieczeństwie, jakie zagrażało synom Rity.
Alma mater amorosa / extitisti lacrimosa / circa tuosfilios / Praecavens exilium / ne ex morte aerumnosa / sentirent supplicium.
Tekst ten, w nawiązaniu do pieśni Stała Matka Bolesciwa, może być tłumaczony następująco:
Stała matka miłująca, / w wielkich łzach opłakująca / ukochanych synów swych. / By ich ustrzec od wygnania, / tragicznego umierania / w mękach ciężkich dla dusz ich.
Wiele sformułowań z dawnych źródeł wskazywałoby na to, że Rita już wówczas osiągnęła taki stopień doskonałości, by ofiarować Bogu życie swych synów, jeśli ich odzyska, zanim umrą po dwakroć: najpierw z powodu śmiertelnej dawki nienawiści i winy, a potem z powodu społecznego pohańbienia. Bojąc się, by nie kontynuowali wendety, prosiła Boga, aby raczej zabrał ich ze świata niż mieliby stać się zabójcami. „I dobroć Boża przyjęła tę ofiarę całopalną, jaką Rita złożyła z własnych swych trzewi: Bóg niebawem wezwał do siebie tych dwóch młodzianków”. Obaj młodzieńcy, którzy planowali pomścić ojca, zmarli podczas epidemii.
Wstąpienie do klasztoru
Po śmierci synów Rita zapragnęła całe swoje dalsze życie poświęcić Bogu: poprosiła o przyjęcie do klasztoru sióstr augustianek. Nie została jednak przyjęta. Tragiczne zdarzenia, jakie dotknęły jej rodzinę, ciążyły na niej nadal: przyjęcie „wdowy krwi” do klasztoru oznaczało w tamtych czasach wciągnięcie w machinę zemsty również tego uświęconego miejsca i jego mieszkańców.
Rita zrozumiała, że bramy klasztoru pozostaną dla niej zamknięte, dopóki nie dojdzie do pojednania pomiędzy krewnymi zabójcy i zabitego. Ona sama więc podjęła trud nawiązania nici przebaczenia. Ileż przejawów nienawiści musiała doznać, ile znieść pogardy i odrzucenia, zanim zatwardziałe serca zmiękły! Była to długa, wyczerpująca praca, ale i tak jej efekt wydaje się prawdziwym cudem.
Legenda zaś podaje, że siostry wielokrotnie odmawiały przyjęcia Rity do zakonu, aż do tego dnia, kiedy przekroczyła ona próg klauzury mimo zamkniętych drzwi, cudownie wprowadzona przez świętego Jana Chrzciciela, świętego Augustyna i świętego Mikołaja z Toledo, patronów tego miejsca. Odtąd Rita w swej maleńkiej celi żyła umartwieniem i modlitwą. Kronikarz jest bardzo zwięzły i powściągliwy, gdy pisze, że „przez czterdzieści lat wytrwała w służbie Bożej, którą pełniła z miłością”.
Życie klasztorne
Rita więc jako trzydziestokilkuletnia wdowa wstąpiła do zakonu augustianek, które miały swój klasztor w Cascii. Ponieważ była analfabetką, została przyjęta do sióstr „konwersek”, które były przeznaczone do codziennej posługi w klasztorze. Z całą radością, z miłości dla Oblubieńca, spełniała najniższe posługi w klasztorze. Często w ciągu dnia i nocy całowała z miłością obrączkę zakonną, która symbolizowała jej mistyczne zaślubiny z Jezusem. Źródła mówią o jej radosnym i prostym posłuszeństwie:
Zdarzyło się, że wielebna matka przełożona chcąc wystawić na próbę posłuszeństwo błogosławionej Rity, przez długi czas nakazywała jej podlewanie jednej uschłej rośliny, znajdującej się w ich ogrodzie, ona zaś chętnie i cierpliwie to czyniła. I oto ów uschły pęd znów zaczął wydawać znakomite owoce w wielkiej obfitości.
Podobne epizody można znaleźć również w biografiach innych świętych (święta Teresa z Avila opowiadała, jak poprosiła o podobny gest posłuszeństwa pewną nowicjuszkę i spotkała się z oddaniem większym, niż mogła się spodziewać). Gdybyśmy chcieli mówić o duchowych doświadczeniach Rity i o jej podążaniu ku świętości, niemal wszystko wyczytać można z jednego, szczególnego rodzaju źródła, jakim jest świadectwo zapisane na jej trumnie. Poeta ułożył piętnastowersowy tekst w miejscowym dialekcie, nie dbając zbytnio ani o piękno, ani o kunszt poetycki, a jednak posłużył się obrazami przemawiającymi z wielką mocą i sformułowaniami o wielkiej sile wyrazu.
O w dzielności i cnocie błogosławiona / światłem bijącym z krzyża olśniona / gdy ujrzałaś jak w mękach On kona / zostawiłaś żałosny blask światowy / by ukoić smutne rany świętej głowy / i w okrutnej i bolesnej swej męce / zasłużyłaś się cierpieniem tak wielce / pozyskując każdej z niewiast łask zdroje / iż cierń Pana zranił czoło twoje / nie dla względów świata, nie dla zysku / bo pragnęłaś jednego tylko skarbu / któremu oddałaś całą siebie / prosząc by oczyszczeniem był dla ciebie / przez lat piętnaście ból tegoż ciernia / byś godną była dojść do lepszego życia.
A zatem mamy przed oczami obraz „niewiasty dzielnej”, która w krzyżu Chrystusa ujrzała światło rozpraszające mrok. Świat nie szczędził jej największych cierpień i najgorszych, nieuleczalnych ran (tragiczna śmierć męża i poświęcenie synów). Nie pragnęła jednak światowych zasług ani żadnych dóbr doczesnych, a prosiła o jedną tylko łaskę: by jej głowę zranił choćby jeden kolec z cierniowej korony Chrystusa. Nie pragnęła żadnego innego skarbu, jak tylko Tego, któremu poświęciła się całkowicie. I dopiero po piętnastu latach, podczas których wiele wycierpiała, znosząc ból rany, jaką pozostawił w jej ciele ów upragniony cierń Chrystusowy, poczuła się oczyszczona i wreszcie godna dostąpienia łaski błogosławionego żywota w niebie.
Otrzymanie stygmatu ciernia z korony cierniowej
Rita miała szczególne nabożeństwo do Bożej męki. Widziano ją nieraz, jak leżała krzyżem, zalana łzami. Kiedy pewnego dnia kaznodzieja miał kazanie o męce Pańskiej, prosiła gorąco Jezusa, by dał jej zakosztować męki chociaż jednego ciernia, który ranił Jego przenajświętszą głowę. Została wysłuchana. W czasie modlitwy poczuła nagle w głowie silne ukłucie. Na tym miejscu wytworzyła się bolesna rana, która zadawała jej nieznośne cierpienia przez 15 lat, aż do śmierci. Aby jednak uniknąć sensacji, Rita prosiła Chrystusa, by rana była ukryta, nadal jednak sprawiając cierpienia. Tak się też stało. Ślad owej mistycznej rany na jej czole uwieczniano na wszystkich obrazach przedstawiających Świętą.
Posłuchajmy więc opowieści o cudzie, który wydarzył się w Wielki Piątek:
Powróciwszy do klasztoru [po wysłuchaniu poruszającego kazania o męce Pana Jezusa], natychmiast udała się przed wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego i tam modląc się i medytując z wielkim uczuciem w sercu… błagała ze łzami i z wielką żarliwością, i w gorących słowach, płynących z jej rozpłomienionego serca, prosiła Jezusa Chrystusa o tę łaskę, aby mogła odczuwać w swym ciele taki sam ból, jaki znosił Jezus Chrystus z powodu jednego tylko ostrego ciernia z najświętszej korony… i zasłużyła sobie na to, by zostać wysłuchaną, bowiem pośrodku czoła poczuła nie tylko ból klujących cierni, lecz jeden z nich pozostał w jej ciele, kalecząc ją i pozostawiając ranę, którą nosiła już do końca życia.
Z wielu jeszcze innych wzmianek w starodawnej biografii Rity wiadomo, że kolec, który tkwił w jej czole, był jakby zewnętrznym znakiem tych wielu lat przeżytych w cierpliwym i pogodnym znoszeniu choroby, kiedy to przez długi czas przykuta była do łóżka i nie miała nawet sił przyjmować posiłków. Lecz otaczana była przedziwną miłością i czcią sióstr oraz całej Casccii. Mówiono też, że nie potrzebowała już żadnego innego pożywienia poza Eucharystią.
Zwyczaj święcenia róż w dniu wspomnienia św. Rity
W ostatnich dniach jej życia zdarzyło się coś, co jeszcze upiększyło i ubogaciło jej legendę.
Oto spodobało się Bogu naszemu Panu dać widomy dowód miłości, jaką darzył swą umiłowaną oblubienicę. W pełni najostrzejszej zimy, gdy wszystko okryte było śniegiem, odwiedziła ją pewna krewna. A kiedy się z nią żegnała przed odejściem, zapytała, co mogłaby jej przynieść w podarunku. Rita odrzekła, że pragnęłaby otrzymać różę i dwie figi z jej ogrodu. Dobra kobieta uśmiechnęła się, sądząc, że chora majaczy z wielkiego bólu. Powróciwszy jednak do domu, przeszła na skraj ogrodu i zobaczyła na gałązkach pozbawionych liści i pokrytych śniegiem przepiękną kwitnącą różę, a na nagim drzewie dwie dojrzałe figi. Wielce zdziwiła się tym widokiem, zważywszy na porę roku i panujący chłód. Zaraz też zerwała cudowny kwiat i owoce i zaniosła je Ricie.
To właśnie ten epizod tłumaczy, skąd wziął się zwyczaj święcenia róż. W kościele pod wezwaniem świętej Rity w dniu jej święta, to jest 22 maja, wierni przybywają z naręczami róż, które po poświęceniu zabierają do swych domów. Inne źródła podają, że zwyczaj święcenia róż wiąże się z inną legendą, mianowicie że Święta, pewnego zimowego dnia, przyniosła z ogrodu klasztornego różę, na ołtarz dla Chrystusa eucharystycznego, kiedy zabrakło kwiatów.
Zakończenie ziemskiego życia
Rita zmarła na gruźlicę 22 maja 1457 r. w Cascii. Tam jej nienaruszone ciało spoczywa do dziś. Sanktuarium Świętej, obejmujące jej rodzinny dom w Rocca Porena oraz klasztor i kościół w Cascii, w którym została pochowana, jest miejscem tłumnych pielgrzymek. Sława świętości zaczęła ściągać do Cascii wielu pielgrzymów. Jednak jej uroczysta kanonizacja odbyła się dopiero 24 maja 1900 r. Dokonał jej papież Leon XIII, nazywając św. Ritę „drogocenną perłą Umbrii”.
Podczas procesu beatyfikacyjnego, w 1626 roku proboszcz z Cascii zeznał: „Każdego dnia prawie wszyscy zamieszkujący tę ziemię udają się do ciała błogosławionej Rity, aby się jej orędownictwu powierzyć, tam też doznają łask, i wiem, że dawni mieszkańcy w przeszłości tak samo czynili”.
Przy grobie Rity działy się nadzwyczajne rzeczy, które napełniły sławą tamtejszy klasztor.
Kiedy po kilku latach wybuchł w kościele gwałtowny pożar, mimo że spalił się cały kościół, cyprysowa trumna z ciałem Rity pozostała nietknięta. Zaczęły mnożyć się wizerunki i modlitwy do służebnicy Bożej.
W dziejach swego narodu Rita jest „siostrą mniejszą” dwóch wielkich świętych Umbrii: wielkiego patriarchy Benedykta z Nursji (miasteczka oddalonego o kilka kilometrów od Cascii) i świętego Franciszka z Asyżu. Jest przy tym świętą chyba najbardziej umiłowaną przez lud. To właśnie ją papież Leon XIII nazwał drogocenną perłą Umbrii. Najważniejsze modlitwy do św. Rity możemy znaleźć w tym miejscu.
Zredagował ks. Krzysztof Śniadoch SAC
- Źródła i dodatkowe informacje:
- Nowe portrety świętych, tom IV, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2008, s. 73-94.
- Ks. Wincenty Zaleski SDB, Święci na każdy dzień, Wydawnictwo salezjańskie, Warszawa 2001, s. 268-269.
- brewiarz.pl/czytelnia/swieci/05-22a.php3